Pierwsza wycieczka firmowa dostarczyła nam niezapomnianych wrażeń i cudownych emocji. Każdego dnia czekały na nas niesamowite atrakcje. Mimo, że wszyscy byli zmęczeni, motywacja do przeżycia nowych przygód dodawała nam sił. Zgodnie z planem, na początku ruszyliśmy w drogę z Sajgonu do miasta Da Lat, po drodze zatrzymując się w Narodowym Parku Cat Tien, ośrodku wypoczynkowym Madagui z niesamowitymi atrakcjami i w Dambri, gdzie znajduje się piękny wodospad.
Podczas wycieczki czekała na nas cała masa atrakcji: karmienie krokodyli, trekking po lesie, jazda samochodem terenowym podczas night safari… Jeśli ktoś potrzebuje zastrzyku adrenaliny i nie boi się wysokości, polecam zjazd tyrolski w Madagui. Niesamowite wrażenia i piękne krajobrazy gwarantowane!
Bardzo miła niespodzianka czekała na mnie w ośrodku Dambri. Tuż obok wodospadu znajduje się Hanojska mini „Pagoda na jednej nożce”. Dla małej Hanojanki jak ja, możliwość zobaczenia symbolu swojego miasta w tak bardzo odległym miejscu jest naprawdę oszałamiająca.
Oczywiście nie mogło zabraknąć lokalnych atrakcji kulinarnych w każdej miejscowości. Niektóre były naprawdę smaczne, ale były też dania które mnie przerażały (na przykład chrupiące smażone świerszcze których nie śmiałam spróbować pomimo zachęt moich kolegów, że smakują one jak chipsy).
Po raz pierwszy w życiu odwiedziłam farmę jedwabników, na własne oczy zobaczyłam jak się produkuje jedwab: od etapu hodowli jedwabników, poprzez zbieranie nici jedwabiu, farbowaniu, do sfinalizowania produkcji. Być może wygląda to prosto, ale cały proces wyrobu jest bardzo drobiazgowy i wymaga wielu pracowników specjalizujących się w każdym etapie produkcji.
Zapewna najbardziej niezapomnianym przeżyciem była jazda na rowerze i trekking na najwyższą na południu górę Lang Biangm o wysokością 2167 m n.p.m.. Napotykałam chwile słabości, kiedy myślałam ze będę musiała się poddać, ale wielka determinacja pomogła mi przezwyciężyć samą siebie. Dla takiej malej dziewczynki jak ja, to była ogromna próba i byłam z siebie bardzo dumna, gdy doszłam na szczyt o własnych siłach.
Ciekawa plantacja herbaty i kawy w Da Lat: