Wietnam to tak naprawdę społeczeństwo wiejskie, 66% Wietnamczyków mieszka na wsi. Podróżując po Wietnamie koniecznie trzeba zajrzeć na wietnamską wieś. Oferuje ona niezapomniane klimaty i przeżycia. Naszym zdaniem najbardziej gościnna i przyjazna jest wieś w Delcie Mekongu. Ten rejon Wientamu to prawdziwy tygiel kulturowy i choć większość osób twierdzi, że są rdzennymi Wietnamczykami to na pierszy rzut oka można zobaczyć, że bardzo różnią się wyglądem i kolorem skóry. Są to realne wpływy historyczne kiedy ten obszar przechodził „z rąk do rąk”, były tu lokalne państwa Funan i Chenla, królewstwo Kambodży, a od ponad 300 lat jest tutaj Wietnam. Ludność lokalna jest przyjazna i wesoła. Życie jest tutaj przyjemne, a większość mieszkańców to rolnicy i rybacy (choć większośc z nich to już włąściwie chodowcy ryb). Sezon upraw trwa cały rok, a część owoców jak choćby banan, pattaya oraz orzechy: głownie kokosowe i cukrowe są dostępne bez przerwy.
Z Polviet Travel można spróbować nieco przygody w agroturystycznym gospodarstwie „Posiadłość Teścia”, gdzie czeka typowy – murowany domek wietnamski otoczony wspaniałym ogrodem, sadzawkami rybnymi i dywanem pól ryżowych.
Na miejscu czekają nas atrakcje, takie jak jazda na motorze, łowienie ryb, oraz duża doza relaksu w otoczeniu zieleni. Dużym lokalnym folklorem są dobiegające odgłosy muzyki i śpiewy karaoke. Ale tak żyją loklani mieszkańcy – dużo zabawy i rozrywki
Rajd motorami przez okoliczne wsie dostarcza niezapomnianych wrażeń. Lokalne drogi i dróżki, fantazyjne mosty i to wszystko w otoczeniu farm, plantacji i setek kanałów brunatnokakaowego Mekongu
Wizyta w lokalnych domach u wietnamskich rodzin dostarcza niezapomnianych wrażeń. A wszystko to w formacie niekomercyjnym i super lokalnym. Wszędzie gościnnie i bardzo wesoło. Bimbrownia u wuja – proszę bardzo i mała degustacja na miejscu. Bimber ryżowy 40C to jest cos!
Wizyta u szwagrów i filiżanka kawy weasel produkowanej przez cywety. Najdroższa kawa na świecie w bambusowo-blaszanej chatce w otoczeniu palm kokosowych. Każda cyweta ma swoje imię, więc filiżanka kawy od Perły Orientu smakuje jeszcze bardziej wybornie.
Wizyta w stuletnim domu u wujostwa. Na dzień dobry trzeba zapalić kadzidełka dla duchów przodków – tak robią lokalni wizytując domy rodziny i dobrych znajomych. Wizyta bojowego kurczaka, albo piwko Sajgon duszkiem. Czyli Tram Tram! Przybycie gości budzi zdrowe zainteresowanie, zaraz pojawiają się kuzyni i sąsiedzi. Odrazu robi się naprawdę wesoło. Aż trudno uwieżyć, że spotykamy się z nimi pierwszy raz w życiu.
Na koniec dnia powrót do „bazy” i kolacja z przysmakami kuchni mekońskiej. Jajko z kaczką lub przepiórką wieprzowina kokosowa, szczur i węgorz z grila, a może żaba curry…..trudno się zdecydować.
Napewno będą piwo i bimber. Tutaj wybór jest prosty. Gospodarz woła po polsku: „Do dna!”.
A na koniec dnia relaks w basenie. Tak, tak wietnamska wieś się zmienia – a liczna grupa wnuczków z miasta musi mieć atrakcję – więc na wsi jest już basen. Temperatura wody w nocy mocno przekracza 30C, więc tylko piwo z lodówki ratuje rozgrzane ciała i umysły.
W nocy jeszcze śpiewy karaoke i projekcja filmu wojennego. Teść jest weteranem, więc ta tematyka jest jak najbardziej na miejscu. Rano lekkie zmęczenie, więc czas na basen i na obowiązkową pracę dla ludzkości. Pamiątkowe drzewko jest dobrym pretekstem, aby tu wrócić. Kto zasadził ten wie!
Niestety trzeba się pożegnać i ruszać w dalszą drogę. Do zobaczenia, czekamy również na Was!
Więcej informacji na stronie: http://polvietravel.com/delta-mekongu-homestay/