Motory, górskie trekingi, przejazdy lokalnymi autobusami, pobyty na wsiach i lokalne klimaty etniczne – to lubię i tam jestem. Moje alter ego to również dobre 5* hotele z dużym basenem i resorty z piekną, najlepiej dziką, plażą i szmaragdowym morzem. Na codzień jestem smakoszem lokalnej kuchni: pho bo, amok, tom yum, khao niaw, shwe yin, ba ku teh; to co mogę jeść codziennie i zawsze popijając małą ca phe sua da, szklaneczkę song sam, gęsty tikalok, ciepły lau khao albo zimny aonese rai.